sx screenagers.pl - recenzja: Los Trabantos - Między Rabarbarem A Pomidorem
Ocena: 5

Los Trabantos

Między Rabarbarem A Pomidorem

Okładka Los Trabantos - Między Rabarbarem A Pomidorem

[Silencio Records; 11 lutego 2005]

Pomysł był dobry: oto kilka niebanalnych pań (z pomocą pana - perkusisty) zakłada sobie zespół. Przy sprzyjających wiatrach w postaci zainteresowania rodzimej prasy nowym zjawiskiem na polskim rynku muzycznym – kobiecymi, w większości punkowymi grupami (Andy, Masskotki i Los Trabantos właśnie oraz inne grupy znajdujące się m.in. w katalogu EmancyPunx), ów zespół dostał niepowtarzalną szansę na odniesienie sukcesu.

Los Trabantos faktycznie mogło stać się formacją więcej niż niszową, gdyby energia, którą emanują podczas swoich koncertów zarówno podczas grania piosenek jak i w przerwach na kabaretowych popisach, przełożyła się na pracę nad studyjnym albumem. To się niestety zespołowi nie udało. Debiutanckie „Między Rabarbarem A Pomidorem” pozbawione jest wartkiej akcji, ale całkowitą klapą absolutnie nie jest. Może podobać się punkowa zadziorność i cięty język, pomimo że w niektórych kawałkach sprawiają one wrażenie póz na siłę („Wąż” czy „Ala 0-700”). Takie udane, żywiołowe utwory jak „Trabant” (o kradzieży auta) i „Napad” (o napadzie stulecia na sklep spożywczy ze społecznym podtekstem) nastawiają pozytywnie do twórczości zespołu, choć i tak w wersjach studyjnych wiele tracą w porównaniu do tych prezentowanych podczas występów na żywo. Na koncertach sprawdza się nawet taki kawałek jak „Chryzantemy”, oparty na zgranej już humorystycznej kombinacji słów (chryzantemy złociste w kryształowej po czystej). Jednak wszystkie te kawałki bledną przy największym przeboju zespołu, „Rabatkach”. Historia nieodwzajemnionej miłości zakończona zabójstwem kochanka (odstrzeliłam ci łeb/ wylądował w rabatkach/ między rabarbarem a pomidorem/ między kapustą a dużym porem), który nawet nie wiedział o istnieniu zakochanej w nim kobiety (ty nawet ani razu nie widziałeś mnie/ nie wiedziałeś, że zdarzy się coś/ że jutro zabije cię ktoś) imponuje pomysłowością i dowcipem oraz chwytliwą melodią, którą mimowolnie zapamięta niejedna osoba po usłyszeniu kawałka. Niestety taka jedna perełka nie może sprawić, że nagle płyta stanie się objawieniem sezonu czy wyznacznikiem dla innych punkujących, sfeminizowanych bandów.

Los Trabantos są grupą przyzwoitą, która w jakiś tam sposób stara się wpisać w pewne globalne trendy. Zespół ma w sobie coś zarówno ze Sleater-Kinney, jak i The Dresden Dolls. Z tym, że zarówno tym pierwszym nie dorasta do pięt, jeśli chodzi o rockową radykalność i ostry styl, a tym drugim może pozazdrościć kabaretowych umiejętności. Póki co jednak nic nie zanosi się na to, że dane nam będzie na żywo zobaczyć amerykańskie trio czy bostoński duet. W tym przypadku polskie Los Trabantos są wartościowym zastępstwem. I tylko tyle.

Kasia Wolanin (9 sierpnia 2005)

Oceny

Marceli Frączek: 7/10
Kasia Wolanin: 6/10
Tomasz Łuczak: 6/10
Kamil J. Bałuk: 5/10
Średnia z 11 ocen: 5,63/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także