Ocena: 4

Jimmy Chamberlin Complex

Life Begins Again

Okładka Jimmy Chamberlin Complex - Life Begins Again

[Sanctuary; 25 stycznia 2005]

Za niezwykły można uznać fakt, że dopiero po tysiąc pięciuset piętnastu dniach od chwili rozwiązania Smashing Pumpkins ukazuje się solowy album jednego z członków tej legendarnej już formacji. Niezwykłe jest także to, że opisywanym przeze mnie wydawnictwem nie jest dzieło Corgana czy Jamesa Iha, który doświadczenie w tworzeniu autorskich kompozycji zdobył wydając w 1997 roku całkiem udaną płytę "Let it Come Down", lecz płyta perkusisty Jimmy'ego Chamberlina. Osoby nie wymienionej na żadnym z albumów chicagowskiej grupy jako autora chociażby jednego utworu. Niespodzianką, choć nie kompletnym zaskoczeniem, jeśli weźmie się pod uwagę wypowiedzi artysty dotyczące jego muzycznych fascynacji, jest zawartość krążka. Chamberlin w wielu wywiadach podkreślał, że duży wpływ na jego styl gry na perkusji mieli muzycy jazzowi. Inspiracje reprezentowanym przez nich gatunkiem są wyraźne na "Life Begins Again", jednak z całą pewnością nie można uznać tej płyty za jazzową.

Sześć z jedenastu utworów to kompozycje instrumentalne. Do nich należy otwierający album "Streetcrawler". Praktycznie cały czas podporządkowany stukotowi perkusji Chamberlina, ozdobiony dość lichymi gitarowymi dodatkami, nie zachwyca absolutnie niczym. Piosenka tytułowa śpiewana przez Roba Dickinsona, wyposażona w dość chwytliwy refren i spokojniejsze przestoje, mogłaby stać się przebojem gdyby popracował nad nią Corgan i usunął irytujące pianino oraz banalną partię basu. Może udałoby stworzyć się coś na miarę "Stand Inside Your Love". "Life Begins Again" to przykład utworu, w którym zmarnowano ciekawy pomysł na rozbudowanie linii melodycznej. Kompozycji brakuje interesującego rozwinięcia i słuchacz ponownie koncentruje swoją uwagę na grze bębnów. Z instrumentalnych fragmentów na wyróżnienie zasługuje ostry i najbardziej spójny "Cranes of Prey". Nieciekawie natomiast wypada reszta: charakteryzujące się zmiennym tempem "PSA", monotonne, będące wariacją na temat jednego motywu "Time Shift" oraz najbardziej jazzowy "Owed to Darryl".

A teraz to na co czekali wszyscy fani Smashing Pumpkins: udział Billy'ego. Jego minimalne zaangażowanie w "Loki Cat" ( artysta tylko śpiewa, tekst i muzyka są autorstwa Chamberlina), dla grupy fanatyków będzie jednak wystarczającym powodem do dokonania zakupu tego albumu. Kompozycja tempem przypomina b-side "Ava Adore" - "Czarina", wokal może kojarzyć się z takim piosenkami jak "By Starlight", czy zwanowskie "Desire". Główna rola ponownie jest zarezerwowana dla perkusji. Instrument Jimmy'ego obok prościutkiej melodii wygrywanej na pianinie nadaje utworowi senny i spokojny charakter. "Loki Cat" to obok nieco shoegazeowego "Newerwaves" najmocniejszy punkt "Life Begins Again". Dwie pozostałe kompozycje z elementem wokalnym ("Love is Real", "Lullabye to Children") można określić jedynie jako przeciętne wypełniacze.

Być może w założeniu miał to być concept-album. Niestety Jimmy'emu zabrakło pomysłu na stworzenie spójnego pod względem stylistycznym i artystycznym dzieła. Większość utworów udowadnia, że talent kompozytorski Chamberlina nijak ma się do jego wciąż doskonałych technicznych umiejętności gry na perkusji.

Witek Wierzchowski (30 stycznia 2005)

Oceny

Witek Wierzchowski: 4/10
Średnia z 4 ocen: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także