Electric Soft Parade, The
Holes In The Wall
[DB Records; 4 lutego 2002]
Zespół The Electric Soft Parade (zwany też dalej po prostu ESP) dopiero co wydał swój drugi album, "The American Adventure", jednak my cofniemy się na chwilę w czasie o ponad rok i zajmiemy ich debiutem - "Holes In The Wall". Nie byle jaki to był debiut, stąd też i powrót do tej pozycji. Przypomnę, że w screenagersowym głosowaniu na płytę roku 2002 (roku, jak wszyscy wiemy, wyjątkowo dobrego), album zajął miejsce w pierwszej piętnastce - jak najbardziej zresztą zasłużenie. W moim prywatnym zestawieniu byliby spokojnie w pierwszej dziesiątce.
ESP to zespół dwóch braci z Brighton w Anglii, Toma i Alexa White. Tak, Wyspy też mają swoje rodzeństwo White, a album, o którym piszę jest dowodem na to, że nie jest to para mniej interesująca niż Jack i Meg. Na pewno rzadziej pojawiają się na pierwszych i dalszych stronach gazet, ale porównanie walorów artystycznych niekoniecznie musi już wypadać w tak oczywisty sposób na korzyść pary z Detroit. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt że obaj Brytyjczycy byli jeszcze nastolatkami w momencie nagrywania "Holes In The Wall".
Płyta zbudowana jest, poza nielicznymi wyjątkami, wg zasady: na początku szybko, rockowo i energicznie, a na końcu spokojniej, bardziej balladowo, nastrojowo. Okazuje się, że ESP potrafią bardzo dobrze robić i jedno i drugie, więc schemat, zdawałoby się, dość ograny, w praktyce nie psuje albumu.
Rockowe numery przypominają dokonania Oasis czy Ash - pełne, esencjonalne brzmienia gitar, klasycznie melodyjne refreny i tradycyjna struktura piosenkowa "zwrotka-refren". Zwracają uwagę niestandardowe, gdzieniegdzie, rozwiązania rytmiczne (choćby "Start Again"). Oczywiście da się też wyczuć, że obaj bracia pochodzą z Wysp Brytyjskich. Jeśli wszystko to, o czym napisałem wyżej kojarzy Wam się pozytywnie, to gwarantuję, że przy wspomnianym "Start Again", "Empty In The End" czy "There's A Silence" będziecie w pełni usatysfakcjonowani. Wszystkie aż się proszą, żeby wydać je na singlu.
Centralną częścią płyty jest największy, jak dotąd, przebój ESP, "Silent To The Dark". W najobszerniejszej wersji, tej z "Holes"... utwór liczy sobie dziewięć minut. Melodyka zwrotki przywodzi na myśl Beach Boys, a trzy następujące linijki tekstu:
'Cause when I needed someone to talk to
You were the only one around
Small cost, it pays to be alone...
...to jeden z najbardziej przebojowych refrenów ubiegłego roku. Ale przecież nawet najlepszy motyw powtarzany w kółko przez dziewięć minut jest nie do strawienia - i wiedzieli też o tym bracia White kończąc pierwszą część utworu w okolicach czwartej minuty. Ciąg dalszy to gitarowa ściana dźwięku, fortepian i mnóstwo innych intrygujących brzmień, a w ostatniej minucie jeszcze na chwilę powrót do zabójczych wersów refrenu. "Silent" to główna oś całego albumu i jego najważniejszy fragment.
Od tego właśnie momentu rozpoczyna się ta bardziej nastrojowa część "Holes In The Wall". Wyjątki w niej to "This Given Line" z wpadającym w ucho riffem oraz "Why Do You Try So Hard To Hate Me?" z wykrzyczanym z wielką złością refrenem. Poza tym mamy tu kapitalny balladowy utwór tytułowy - znów okazuje się, że refreny to najmocniejsza strona tego albumu. Może The Electric Soft Parade nie będą nigdy na szczytach list przebojów, ale za takie rzeczy jestem gotów zaliczyć ich do pierwszej ligi zespołów brytyjskich. Poza tym, piosenki te zaskakują dojrzałością (tworzyło je dwóch angielskich nastolatków).
I could try to make you mine
But I haven't got the time
To waste it all on someone like you...
"Biting The Soles Of My Feet", powtórzę się, ale zadziwiająca jest ta ich umiejętność pisania tak pysznych melodii w tak dużych ilościach. Przecież wiele zespołów zbudowałoby na tych kilku motywach dwie albo trzy całkiem niezłe piosenki! Piękny, utrzymany w klimacie Badly Drawn Boya, oparty na akompaniamencie fortepianu finał, "Red Balloon For Me" utwierdza tylko w przekonaniu, że mamy do czynienia z nieprzeciętnie utalentowanym zespołem, który nagrał płytę praktycznie bez słabych punktów.
Debiutancki album ESP jest jednym z najlepszych i najistotniejszych wydawnictw w brytyjskim postbritpopowym graniu gitarowym. Jest udanym połączeniem pełnego sukcesu artystycznego z, mimo wszystko, sporym komercyjnym. "Holes In The Wall" objawiła fanom muzyki z Wysp nową, wielką nadzieję na przyszłość, ale przede wszystkim sama w sobie jest już płytą, która dostarcza zwolennikom takich brzmień wielu wrażeń.