Immortal Onion
XD [Experience Design]
[U Know Me Records; 13 marca 2020]
Jazz, w przeciwieństwie do wielu gatunków muzycznych, ma swój szczyt popularności dawno za sobą. Wraz z nadejściem przesterowanych gitar, muzyka popularna zmieniła się na zawsze. Nie ma już w niej za bardzo miejsca na wirtuozerskie popisy czy złożone wariacje – odbiorcy muzyki popularnej wymagają prostych, chwytliwych melodii które z łatwością się zapamiętuje i nuci pod nosem. Czy to oznacza koniec jazzu? Wręcz przeciwnie – bez ograniczeń, jakimi są wymogi kultury masowej, jazz jako gatunek wciąż jest szeroko otwarty na eksperymenty i nowości. Na przestrzeni dekad pojawiali się kolejni, innowacyjni muzycy, którzy dostosowując jazz do swojej wyobraźni tworzyli coś nowego. Nie czuję się jakbym popełniał błąd twierdząc, że chociaż jazz zniknął z mainstreamu ponad 50 lat temu, wciąż jest żywym gatunkiem muzycznym mającym jeszcze naprawdę wiele do zaprezentowania, a Immortal Onion, trio młodych chłopaków z Gdańska, w pełni dojrzale udowadnia tę tezę. Poznałem ten zespół przy okazji premiery ich debiutanckiego albumu – „Ocelot of Salvation”. Chociaż sam album był szalenie interesujący, miałem wrażenie, że jest bezpieczny. Zespół pojawił się na moim muzycznym horyzoncie jako grupa z potężnym potencjałem i z niecierpliwością czekałem na kolejne wydawnictwo. Spojler: było warto.
Słuchając „XD” nie czuć, jakoby był to bezpieczny album. To już nie są eksperymentujący chłopcy ze szkoły muzycznej. Immortal Onion to zawodowcy mający pełną świadomość tego, jak zawiłą muzykę tworzą i w jakie grząskie wariacje się pakują. Brzmienie wielu zespołów rozjeżdża się przy takich eksperymentach, jednak w przypadku tego trio wydarzyło się coś kompletnie odwrotnego – ich potencjał jakby w końcu znalazł swoją przestrzeń, aby lśnić. Na przestrzeni ośmiu utworów dzieje się dużo i, chociaż album jest pełen ostrych zakrętów, każdy jego element ma swoje miejsce. Dla przykładu „Interaction” – na przestrzeni pierwszych pięćdziesięciu sekund dynamika dwukrotnie zmienia się o 180 stopni, a wszystko wciąż do siebie pasuje. Co więcej, około trzeciej minuty i czterdziestej dziewiątej sekundy motyw momentalnie się zmienia w coś zupełnie innego nie tylko dynamicznie, ale też rytmicznie oraz emocjonalnie, i wciąż wszystko zgadza się idealnie. To nie jest przypadek. To jest doświadczenie i profesjonalizm.
Mając na podstawie swojego subiektywnego odbioru przedstawić główny motyw całego wydawnictwa, zdecydowanie postawiłbym na matematyczne wariacje metrum. Głównie chodzi o mieszanie trioli i ósemek, jednak wydaje mi się również, że były fragmenty, w których różne instrumenty grały w pewnym momencie w innych metrach. Nie jest to proste aby orientować się w takich niuansach, jednak Immortal Onion skomponowali ten album w niesamowicie przystępny sposób, jednocześnie sprawiając, że w całym tym galimatiasie wciąż wiemy, co się dzieje.
Rozwodzić się o wszystkich smaczkach technicznych tego albumu mógłbym długo, jednak musi być miejsce na jeszcze jeden, najważniejszy jego aspekt – estetyczne piękno. Ten album jest unikatowy w swojej dynamice i potrafi obrać zupełnie inny kierunek z chwili na chwilę. Pisałem o utworze „Interaction” podając go za przykład gwałtownej zmiany motywu, natomiast warto jeszcze zwrócić uwagę na „Omnichannel Journeys Pt. I”. Zaczyna się on typowo immortalonionowym motywem, a kończy na melancholijnej melodii wiolonczeli. W tych ostatnich momentach muzyka zdecydowanie zwalnia, dając czas na rozpłynięcie się w jej bezwładzie, gładko przechodząc do „Significance”. Nawet mimo takiej ewolucji charakteru album jest wciąż spójny jako całość, a wszystko ma swoje miejsce.
Jestem ciekaw kierunku, jaki Immortal Onion obiorą w przyszłości. Albumem „XD” udowadniają, że ich potencjał jest wyjątkowy i jako trio są w stanie zaskoczyć świeżością i oryginalnością. Jeśli miałbym wskazać idealny przykład balansu między wirtuozerią a wyczuciem, to wydawnictwo zdecydowanie byłoby jednym z moich pierwszych wyborów.