Ocena: 7

Mamaleek

Come and See

Okładka Mamaleek - Come and See

[The Flenser; 26 marca 2020]

Ciężko mi wyobrazić sobie bardziej intrygujące połączenie niż awangardowy black metal i brutalistyczna architektura. Inspiracje właśnie tymi stylami wyraźnie widać na najnowszym wydawnictwie Mamaleek: „Come and See” prezentuje ponury obraz amerykańskiego społeczeństwa, który wizualnie dopełnia okładkowa szarość osiedla Cabrini – Green.

Do czasu wydania „Come and See” tajemniczy Mamaleek tworzyli dwaj ukrywający swoją tożsamość pod maskami bracia, jednak na najnowszym albumie zdecydowali się zaprosić do współpracy pełen zespół. O ile na początku kariery można było z pewnością nazwać ich styl eksperymentalnym black metalem, w ich obecnym brzmieniu metalowe wpływy ograniczają się do pojedynczych blastów i chwilami doomowych gitar. Na nowym albumie kontynuują kierunek obrany na „Out of Time” kierunek, w którym usłyszymy zdecydowanie więcej noise’owo-jazzowych eksperymentów podobnych do Lonker See, z wokalami przypominającymi industrialowe Uniform czy Daughters.

Koncept, na którym oparty jest album, można porównać do występującej często w literaturze konwencji milieu, według której otoczenie charakteryzuje osobę je zamieszkującą. W przypadku „Come and See” autorzy opisują wpływ jaki miało na nich dorastanie w wyjątkowo nieprzyjaznej przestrzeni osiedla mieszkań komunalnych Cabrini – Green. Znajdujący się w Chicago kompleks był polem walki miejscowych gangów, a budynki zamieszkiwali najbiedniejsi mieszkańcy miasta. Emocje przekazywane przez Mamaleek są zapewne konsekwencją traumy jaką przeżyli dorastając w warunkach przeludnionego blokowiska, gdzie od najmłodszych lat byli świadkami przemocy i spotykali ludzi wyniszczonych narkotykami. Ponurą szarość budynków osiedla przenoszą na repetytywne jazzowe motywy i linie basu, a strach który towarzyszył przechodzeniu przez nie, wyrażają agresywne, noise’owe momenty. Dominującym uczuciem, które Mamaleek kierują wobec tego miejsca na „Come and See”, wydaje się jednak fascynacja, ale jest to fascynacja podobna do tej wymieszanej z przerażeniem, z którą ogląda się dokumenty o seryjnych mordercach. Album tak gwałtownie przechodzący między ścianami hałasu a spokojnymi jazzowymi melodiami może wydawać się chaotyczny, ale właśnie dzięki tej równowadze nie jest męczący i nawet przez chwilę nie jest nudny.

„Come and See” jest wyjątkowo udanym muzycznym eksperymentem, będącym jednocześnie dźwiękową ilustracją życia w najniższych warstwach społecznych Ameryki późnego kapitalizmu. To monumentalny album, przytłaczający ładunkiem emocjonalnym, ale jednocześnie wciągający: zupełnie jak brutalistyczna architektura do której nawiązuje, zachwycająca dla większości swoją odpychającą surowością i szarością. Dystansując się od metalowych korzeni, Mamaleek otwierają sobie drogę do nowych, fascynujących terytoriów, pozostawiając słuchacza ciekawego, w jakim kierunku podążą dalej.

Weronika Kobus (23 kwietnia 2020)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także