Ocena: 7

Mark Ronson

Late Night Feelings

Okładka Mark Ronson - Late Night Feelings

[Sony; 21 czerwca 2019]

„Late Night Feelings” Marka Ronsona (a raczej Ronsona i spółki) jest zaskakującym albumem, bo trudno go gdziekolwiek zaklasyfikować. Może to wynikać z nietuzinkowości producenta, który potrafił współtworzyć albumy Amy Winehouse, ale też jednocześnie współpracować z Kevinem Parkerem z Tame Impali. Ronson sprawia, że stare staje się trochę nowsze, ale efekt końcowy jest zadziwiająco spójny, w pewien sposób nadal sprawiając wrażenie, że został nagrany kilka dekad wstecz: to wszystko za sprawą smaczków i różnego rodzaju brzmień, na które decyduje się Ronson.

Niebanalność to główna zaleta „Late Night Feelings” (poza nienaganną produkcją, ale to oczywiste, skoro mowa o albumie producenta). Ogromnym atutem płyty jest różnorodność gości – nie zabrakło znanych nazwisk jak Miley Cyrus czy Camila Cabello, ale i przedstawicieli alternatywy (Lykke Li, Angel Olsen czy King Princess), dzięki czemu właściwie każdy może się odnaleźć.

„Find U Again” nagrany z Camilą Cabello bardzo intryguje. Przy jego dopracowywaniu pomagał Kevin Parker, a jego wpływy dobrze słychać. Połączenie wokalistki z wizją kreowaną przez Parkera i Ronsona jest bardzo świeże, ale nie zaburza to spójności utworu – to jeden z najsilniejszych punktów albumu. Podobnie dzieje się w przypadku współpracy z Miley Cyrus, gdzie country spotyka bardziej współczesne brzmienie, co sprawia, że utwór zapada w pamięć i uchyla się od łatwego zaszufladkowania. „True Blue” z Angel Olsen brzmi z kolei jakby został wyrwany z lat 80-tych i łączył w sobie popularną wokalistkę sprzed dekad z dorobkiem Pet Shop Boys.

Piękne jest również to, że Mark Ronson nie przytłumia swoich gości: stoją oni w pewien sposób ramię w ramię. Każdy z nich ma swoje własne brzmienie i osobowość, których wpływ naprawdę słychać w utworach. To właśnie oni są najważniejszą częścią „Late Night Feelings”, otoczeni nieprzeciętnymi umiejętnościami i tendencjami do eksperymentów Ronsona.

Całość albumu mogłaby stanowić idealny soundtrack samotnego powrotu z imprezy późnym wieczorem, gdy w autobusie człowieka dopada dziwna nostalgia. Wszystkie z utworów pasują do siebie nastrojowo i możemy przy nich zasypiać, gdy chcemy uspokoić umysł. Sugeruje to zresztą sam tytuł wydania, a z zawartych utworów naprawdę można to rozszyfrować. Jednocześnie „Late Night Feelings” mogłoby być miłym tłem zakupów w centrum handlowym, a także wizyty w hipsterskiej kawiarni. To dobre wyjaśnienie, skąd bierze się popularność brytyjskiego producenta, oddając równocześnie jego niebanalność.

Oliwia Jaroń (15 lipca 2019)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także