Raca/DonDe
Konsument ludzkich sumień
[Embryo; 16 czerwca 2012]
Pozmieniało się podziemie od czasów Dinali. Trochę dlatego, że większość undergroundowych kotów przeskoczyło do mainstreamu (poza samymi Dinalami), choć często tylko pozornie (patrz: autor recenzowanej płyty). Kto by się w 2006 spodziewał, że ex-gwiazdy podziemia będą dziś tak mocno kąsać te nowe, wschodzące.
Dużo upraszczam, bo i Raca nigdy nie był undergroundową ikoną, i podmiotom jego ataków daleko do tego miana. Razi to, że bardziej doświadczony, niedoceniony i wkurwiony na świat raper gryzie się ze szczylami – nawet jeśli te chłystki przejawiają oznaki jakiegokolwiek talentu. To inna liga, inny moment kariery – oni nie mają nic do stracenia, za to facet z może małym, ale istniejącym dłużej niż pół roku fanbase’em już wiele. I te podbitki w stronę B.R.O., których na płycie jest kilka – o kilka za dużo – odpychają strasznie. Lepiej zostawić młodzieniaszka w spokoju. Słuchacze to nie ciemna masa, sami ocenią. Album bez dissów na rapujących dzieciaków z kontraktami byłby lepszy, to pewne.
Boli to tym bardziej, że to tylko kilka wersów. Pomijając je Raca prezentuje naprawdę niezły, równy poziom. Porównując do „Bobby’ego Fishera”, poprzedniego longplayu, proporcje między braggowymi numerami (co za sztos z Te-Trisem i Szadem!) i rozkminami trochę bardziej się wyrównały. Ba, można powiedzieć, że wręcz występuje przewaga przechwałek. Wolę wprawdzie Racę-myśliciela niż Racę rzucającego punchline’ami, ale przecież porządnie przywalić też potrafi. Są też momenty słabsze, nieudane, powielone i prowadzące do chwilowej nudy, ale jest ich na tyle mało, że nie przeszkadzają w odsłuchu całości.
Należy przybić Rafałowi piątkę za wybór producenta. DonDe tu doskonale pasuje – jest jakaś chemia między oboma panami, wszystko ze sobą generalnie współgra. Mało tego, Raca odnajduje się jeszcze lepiej niż ze Stoną, z którym zaczynał swoją karierę. Tym bardziej, że DonDe nie zanudza zapętlaniem soulowo-jazzowo-funkowych sampli. Są gitary, głębokie basy i trochę elektroniki, gdzieś tam wleciał akordeon.
Problemem „Konsumenta ludzkich sumień” jest – jak w przypadku każdej płyty Racy – brak choćby potencjalnego hitu. Jest nieźle, równo i bez zaskoczeń, czy to na plus, czy na minus. Skoro zaczął już nagrywać sequele swoich starszych utworów, mam taki pomysł: może „Semtex 2”? Pewnie będziecie się pukać w czoło, ale jeśli ktoś ma zdetronizować „Każdego Ponad Każdym” Sokoła, to właśnie jest to ten facet. Raca – raper, który wiele może, ale nie potrafił jeszcze postawić „kropki nad i”. W sumie, może się zdarzyć, że nigdy mu się nie uda.
Komentarze
[6 września 2012]