Ocena: 6

Parts & Labor

Constant Future

Okładka Parts & Labor - Constant Future

[Jagjaguwar; 8 marca 2011]

Można powiedzieć dużo różnych rzeczy na temat socjalistów, ale trzeba im przyznać, że w swojej słabości do robotniczej estetyki potrafili nagrać sporo dobrej muzyki. Czy to krautowe pokolenie ‘68, czy mniej nihilistyczne kapele punkowe jak The Clash czy Sham 69, aż po opisywane niedawno na Screenagers Stereolab – w brawurowy sposób egalitaryzowały różne gatunki, łącząc je w jeden wybuchowy tygiel. Do grona zespołów, które nie boją się prezentacji swoich poglądów, co na scenie alternatywnej nie jest już takie oczywiste, kilka lat temu dołączył brooklyński projekt Parts & Labor, który wydał właśnie piąty długogrający album. Stanowiący trzon zespołu B. J. Warshaw i Dan Friel rozpoczęli od osadzonych mocno w klimacie nowojorskiej sceny noise punkowych eksperymentów. Świetnie i z humorem przywołała je EP-ka na pięćdziesiąt jeden kawałków „Grind Pop”, a pointował swoim solowym albumem „Ghost Town” Friel. Później nagrali split z Tyondai Braxtonem z Battles, a w 2007 zdefiniowali swój styl obłędnym albumem „Mapmaker”. To właśnie tam zaczęły mieszać się elementy określające Parts & Labor jako celtycki w melodiach, ośmiobitowy w aranżacjach, pozytywny i superenergetyczny noise pop, który z drugiej strony nie boi się porządnego przesteru. Późniejsze albumy z różnym efektem balansowały pomiędzy tymi składnikami. Tegoroczne „Constant Future” pokazuje, co wychodzi z plątaniny hymnów irlandzkich robotników i burczącego indie.

Przede wszystkim jeśli mówi się o nowym Parts & Labor w kontekście noise rocka to trzeba, zapewne wbrew woli zespołu, stanąć po prawej stronie tego określenia i patrzeć na ich dokonania właśnie z perspektywy rocka. „Constant Future” nagrywał Dave Friedmann, czyli człowiek, który grzebał przy płytach Flaming Lips czy Mogwai. Fachowiec z niego nieprzeciętny, ale w przypadku nowojorskiego trio o wiele lepiej byłoby wysłać ich na przykład do studia bardzo bliskiej stylistycznie Oneidy. Wtedy prawdopodobnie cała rozedrgana charyzma zespołu nie ugrzęzłaby w bardzo klasycznych piosenkowych schematach, które momentami mogą pachnieć co lepszymi piosenkami Titusa Andronicusa. Oczywiście zdarzają się chlubne wyjątki, jak chociażby świetne „Outnumbered” z motorik beat czy „Hurricane”, który na koncertach musi zabijać hałasem, jednak gdzieś tu prześwituje niepokojąco rutynowy szkielet utworów. Może się wydawać, że sprawę uratuje gameboyowa elektronika, dodająca wiele barw do brzmiącej albo rzęsiście, albo cyfrowo gitary, jednak ta cała super energia ma w sobie coś niepokojącego. Po części jest to wspomniana hymnowość piosenek – gdy w swoją drogą przeuroczym „Echo Chamber” dochodzi flet, czujemy się jak w osadzie irlandzkich imigrantów przygotowujących się na najście burżuazyjnego Urzędu Skarbowego. Momentami jednak idzie to w stronę noise popowych kolęd, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę bezustannie pozytywny ton piosenek i chórki Friel-Warshaw. Przyglądając się całej, trwającej czterdzieści minut płycie, można odnieść przykre wrażenie, że pomysły, choć brzmieniowo efektowne jak repetycje w utworze tytułowym, powielają się. Cóż, bazę chłopcy jako trio mają ubogą, więc i nadbudowa jest ograniczona.

Zarzucenie Amerykanom reakcjonizmu i poddania się fałszywej świadomości byłby jednak wyjątkowo nietrafne. Po wcześniejszym albumie „Recievers”, gdzie odeszli od piosenkowej formuły na rzecz dronujących, długich utworów, powrócili na łono amerykańskiego post punku w klimatach Hüsker Dü czy Minutemen, podrasowanego równie proletariackim folkiem i szczyptą japiszońskiej elektroniki. „Constant Future” nie jest płytą do której chce się wracać, by poznawać nowe wymiary i szczegóły – to album idealny, by puścić go na obskurnym kutrze rybackim i z całą naprzód wbić się w plażę dla vipów.

Marcin Zalewski (29 marca 2011)

Oceny

Andżelika Kaczorowska: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: wujek_lemisz
[30 marca 2011]
słaba ta płyta, kompletnie nie mam ochoty do niej wracać

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także