Ocena: 7

Indigo Tree

Blanik

Okładka Indigo Tree - Blanik

[Antena Krzyku; 8 września 2010]

Z jednej strony jestem na zespół zwyczajnie wściekły – Indigo Tree poziomem koncertowego wszędobylstwa dorównują stołecznemu duo Paula i Karol, które występuje, gdzie się tylko da (Obsługujemy wieczory kawalerskie!) i bez względu na okoliczności przyrody (Chcesz zaskoczyć znajomych oryginalnym pomysłem na domówkę?). Koncertowa (nad)aktywność obu grup nie dziwi (większość krajowych festiwali walczy o tę samą publiczność) i zarazem zaskakuje – na naszych oczach powstała kategoria zespołów lotnych (drobnych, skromnych i tanich), którymi można dopchać każdy line-up. Jestem zaniepokojony, bo czy godząc się na status festiwalowego wypełniacza, muzycy są świadomi niebezpieczeństw takiego zaklasyfikowania? Czy też powinienem się cieszyć, bo doczekaliśmy się w końcu polskiego odpowiednika indie landfill?

Z drugiej strony, Indigo Tree to wciąż mój ulubiony polski zespół (porównanie do Pauli i Karola, którym przecież daleko do wrażliwości Jacaszka, wybaczcie). Mój i wszystkich krajowych krytyków muzycznych. W zbiorowym zachwycie poklepujemy zespół po rozczochranych głowach (nieprzerwana passa dobrej prasy) i ciągamy za nieprzystrzyżoną, póki co jedną, prawie-brodę – każdy pochwalny tekst jest naiwnym (akt dobrej wiary) podlewaniem egzotycznego na polskiej ziemi drzewka. Nie niepokojona roślinka rosła powoli – idę o zakład, że długi okres oczekiwania na follow-up debiutu był podyktowany „polityką wydawniczą” – ale i zarastała. Bo tak właśnie, nieco żartobliwie, odbieram zagęszczenie brzmienia na „Blanik”, kompozycyjne dookreślenie do formuły charczącego ambientu, utopienie co bardziej piosenkowych utworów w wodach rdzawego przesteru i niepokojącego pogłosu.

Słychać wyraźnie pracę włożoną w dopracowanie materiału (zero eterycznych szkiców z debiutu), odwagę w posługiwaniu się muzycznym ołówkiem (mocne shoegaze’owe otwarcie albumu, punktowe wejścia bębnów w „leavingtimebehind”) i wprawę w klimatycznym cieniowaniu – kościelny feeling przejmującego „silentsouls”. Utwory zyskały na długości – jest więc czas na spokojny start, swobodny lot i metafizyczny odlot oraz bezpieczne lądowanie. Muzycy natomiast obchodzą się z nimi delikatniej – instrumenty swobodnie oddychają, wybrzmiewają nie niepokojone, wzmacniając senną aurę albumu. W ogóle „Blanik” rozgrywa się jakby na drugim planie – vide dezorientujące plamki elektroniki w „lovegaps” – zachęcając do zadumy i narkotycznego wręcz zapomnienia się w muzyce.

Z sympatycznego letargu na chwilę wyciągają przyjemnie singlowe „hardlakes” i „lazy” – nieco bardziej nerwowe niż reszta tracków, z wyraźnie zaakcentowaną zwrotką i zaraźliwym, basowym motywem głównym. Wprawdzie po cichu liczyłem na więcej piosenkowych form jak powyższe, ale nie narzucam się więcej, słysząc swadę Indigo Tree w komponowaniu TAKICH instrumentali jak utwór tytułowy. Ów klimatyczny hidden-track z „Causers Of This” posiada wszystkie cechy główne tego ulotnego subgenre – hauntologiczne echo, błądzące plamy elektroniki i przyjemnie falujący (silne skojarzenie z Basińskim) bas, kontrowany niespokojnym (odgłos kropel deszczu uderzających w taflę wody?) riffem gitary. Indigo Tree polską reakcją na chillwave?

Jestem kupiony! Życzyłbym sobie jednak, aby zespół staranniej planował medialne posunięcia – wizyta w Radio Roxy zostawiła słodko-gorzki posmak, ze względu na mocno przesadzone zachowanie prowadzącego „Przesłuchanie” – i mniej ostentacyjnie zabiegał o publiczność. Niech wasze koncerty będą wydarzeniem – miejcie na uwadze fakt, że Polacy wciąż równie chętnie co na scenę, spoglądają dokoła siebie. Parafrazując Nicka Hornby’ego, samoświadomość jest przekleństwem ludzkości.

Maciej Lisiecki (13 września 2010)

Oceny

Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Wybierz stronę: 1 2 3
Gość: kuba r
[15 września 2010]
Niestety też nie byłem za bardzo zaangażowany(raczej w tym stopniu co Ambro) w wydanie obu płyt sygnowanych logo DRAW Records, a szkoda bo są swietne. A w ogóle co to ma współnego z MAB? Przez kilka lat istnienia byłem na dwóch panelach...
Gość: zmywak
[15 września 2010]
czemu się ludzie burzą jak jest fajna i merytoryczna dyskusja a niech trwa i przez wiele więcej stron, oczywiście anonimowy ma racje i ładnie punktuje i za to powinna być wdzięczność screena, że ktoś im w ładny i kulturalny sposób poświęca tyle uwagi i zmusza do jakiejś samoreflekcji, a tu widzę wywieszone flagi: halo już się nie bawimy! co do kulis grania koncertów to pierwszy oczywiście akapit mocno chybiony a i dalsze pomysły red. lisieckiego mocno naiwne;
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Zagalopaliśmy się obaj dopuszczając do tak długiej i w zasadzie bezcelowej dyskusji. Ja przyczepiłem się do tego, że naprawdę wątpię w Twoje rozeznanie w materii koncertów i uważam Cię za osobę, która niespecjalnie powinna zabierać głos w tej kwestii a dałeś temu wyraz niejednokrotnie podczas tej dyskusji. I nie ma w tym nic osobistego- przyznam, że trochę niepotrzebnie się zacietrzewiłem, ale akurat ta cecha irytuje mnie u polskich dziennikarzy najbardziej. I tak, boli mnie, bo uważam, że jest to mydlenie oczu jeszcze mniej świadomym, którzy to potem czytają i biorą za dogmat. Ale nieważne.

No i rzecz sprowadza się do tego, że się nie znamy, bo gdybyśmy się znali wolałbym taką dyskusję przeprowadzić osobiście niż upamiętniać na ścianie portalu (będzie z tego niezły ubaw za parę dni, chociaż nie, już jest :D). I też dlatego, że się nie znamy (tu oczywiście też pół żartem pół serio) odradzałbym Tobie choćby wspominanie mordobicia, bo w przeciwieństwie do Ciebie wiem jakich obaj jesteśmy postur :)
Także zakończmy te wywody,bo dogadać się nie dogadamy, a że Blanik świetną płytą jest wiemy i bez tego.
Uff... pozdrawiam.
iammacio
[15 września 2010]
jak zauważył red. ogarniający nam facebooka - ta wymiana może skończyć sie tylko mordobiciem. rozstrzygnięcie takowego kiedy korzystasz z zasłony jest niemożliwe. (sorry, nie moglem sobie odmowic). a serio, doceniam upór, ale póki co kwestionujesz jedynie moje osądy - watek koncertowy - miast zaproponować sposoby na wyjście z tej nieprzyjemnej sytuacji. bo przeciez nie music byc tak jak jest, prawda? a kiedy rzucam liste koncertowych propozycji - i co z tego ze pol-zartem, pol-serio - torpedujesz calosc za nieprzemyślane szczególy. cos tam cie boli w naszych działaniach, ale już zapomnialem o co poszlo - ze malo o polskich plytach, że złym tonem o polskich płytach? najlepsze w tym wszystkim jest to, że w recenzji chwalę album (w przeciwieństwie do Szałaska, choć ten punktuje odważnie i wierzę, że w dobrej wierze), pisze wprost "że nie czepiam się już" i "jestem kupiony", a dysktujemy jakbym wyrządził IT jakąś niesamowitą krzywdę. co do mojego uporu - fajnie że pojawił się Lety - ale obstaję przy swoim. takie koncertowanie "gdzie się da" (jakkolwiek mizerny jest nasz koncertowy rynek) odbije się jeszcze niektórym czkawką - czy akurat IT to nie wiem. czas pokaże.

ps. pamietaj też, że 'kasta recenzencka' to często i gęsto najaktywniejsi fani, bywalcy, którzy sporo dokładają do tego interesu.
ps2. jakby jakieś koncerty trzeba było zorganizować czy coś pomoc to wal jak w dym - ja bardzo chętnie się podłączę, poduczę, zobaczę co i jak.
Gość: pszemcio
[15 września 2010]
pół godziny zajęło mi czytanie komentarzy tym razem, litości!
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Mógłbym napisać, że obawiam się, iż robię z tą wiedzą więcej łącznie od tego co Ci się wydaje i od tego co robisz sam (i nie pomyliłbym się, wierz mi). Uważasz, że bycie recenzentem i prowadzenie bloga na musicspot to dużo? Mógłbym napisać, że nazywam się Maciek Cieślak, cóż z tego?
Postanowiłem się nie ujawniać i nie zrobię tego.
Ale skoro uważasz, że kupujesz więcej płyt i chodzisz częściej na koncerty, nie znając swojego rozmówcy wypada mi się tylko szeroko uśmiechnąć.
To samo tyczy się znajomości ludzi z branży, no doprawdy?

Jednak jedno doceniam- przyrównałeś się do Szałaska i za to szczere brawa. Niestety wciąż liczna jest kasta (lol) recenzencka, której członkowie nawet jeśli im oczy przewiążesz czarną szarfą, powiedzą Ci, że widzą wszystko.

Jasne- masz prawo mieć i artykułować wątpliwości- ale jeśli sam zainteresowany (Lety) tłumaczy Ci kulisy sprawy i wyjaśnia rzecz wyczerpująco, to Twój upór ma prawo budzić najszczersze zdumienie.
iammacio
[15 września 2010]
wciąz zaskakuje mnie kasta sieciowych znawców. skoro tak dużo wiesz, to - musi paść to pytanie - co z tą wiedzą robisz? ale skoro masz czas poszturchiwać nas bez przerwy to pewnie czasu wolnego masz więcej niż zajęć.

no i, do czego sie mam tu przyznac? że chodzę na koncerty częściej niż ty? że kupuje więcej płyt? że nam sporo ludzi z branży i plotkujemy o różnych takich? czy ja komuś cokolwiek narzucam w tym tekście? moje prawo mieć wątpliwości i je artykułowac - krzywdy tym chyba nikomu nie robię. było to trochę prowokujące, ale nie chciałem dorzucać do puli kolejnego nudnego tekstu poświęconego Indigo Tree. a teraz, idź i przekonaj Filipa Szałaska, że nie miał racji.
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Spodziewałem się przyjęcia takiej właśnie linii argumentacji.
Moje pytania to nie szukanie odpowiedzi- przecież je znam, raczej Was prowokuje.
Pytania o wiek, jakieś insynuowanie dziecinności, proszę Cię, chłopaku. Wróć do dyskusji pod nowym Wavves i zastanów się, bo to nie ja pierwszy wytykam gafy w twoich tekstach.
Przy Indigo popełniłeś skandalicznie bzdurny pierwszy akapit, dodatkowo przy końcu próbując nawrócić zespół na "słuszną" ścieżkę. Tak trudno się do tego przyznać? Wytknął Ci to Peve, wytknąłem i ja, dodatkowo grzebiąc się w, przyznaję, jałową dyskusję na temat funkcjonowania rynku w tym kraju i kondycji recenzenckiej tego portalu. Po cóż wchodzisz z butami w sprawy, w których marne masz zorientowanie i jeszcze przyjmujesz pozycję wielkiego moralizatora? Pisz o muzyce i głównie o muzyce, a np. sprawy koncertów zostaw zespołom, menadżerom, a zapewniam Cię, że nie uświadczysz tylu "ale".
iammacio
[15 września 2010]
raczej przywołuje do porządku. nie jesteśmy dziećmi wiecznie dziwiącymi się światu - czasami przyjemnie jest samemu dojść do czegoś, a nie wciąż strzelać pytaniami jak w google'a.
Gość: sąsiadka
[15 września 2010]
iammacio... ganisz waszego najwierniejszego czytelnika? kto czta scree tak uwaznie?
iammacio
[15 września 2010]
jeżeli byś choć połowę energii wkładał na poszukiwanie własnych odpowiedzi, a nie formułowanie męczących pytań życie byłoby lżejsze. serio, ile ty masz lat? zawsze masz jakieś ale? (sorry, ale to już pod trolling podpada;p) rozejrzyj się dookoła - nie brakuje tego typu obiektów.
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
To znajdź miejsce o charakterze postindustrialnym, które choć w ćwierci wypełnisz ludźmi (tak by to miało sens) i żeby nie był to festiwal ani 20 minutowy support. Powodzenia.
Nie odnosiłem się do tej recenzji- zresztą pisałeś też reckę debiutu. Odnosiłem się do twojej argumentacji o braku czasu i przymusie pisania. Ogólnie.

iammacio
[15 września 2010]
ad propozycja 2@ tam chodziło głównie o miejsce - to ze grają z wizualami to wiem. co do reszty? moze tego nie dostrzegasz, ale imho tam cos jest. no i skąd wrażenie, że akurat ta recka była przymusem? zgłosiłem sie do niej jak tylko w swiat poszła epka. ale to wszystko niewazne. jest muzyka - swietna - i do niej wróćmy. i zachęcam do dalszej lektury serwisu. pozdrawiam
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
@Maciek

Sam jestem fanem Indigo i poza punktem 3 i 2 (Indigo grywało z wizualami już ale nie mam pojęcia jakim to ma być remedium na aktywność koncertową, wszak dorzucenie projektora nie zwiększy frekwencji) resztę pozostawię bez komentarza, bo musiałbym znów przyczepić się do twojej niekompetencji w temacie.
Co do tłumaczeń i egzaminowania- jak widzisz, zdążyłem poniżej odpowiedzieć na podobny zarzut Kubie.
Pozdrawiam
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Ziom- owszem, zagalopowałem się, hiperbola na Waszą modłę.
Tłumaczeń nie potrzebuję- rozumiem kwestie grafików, politykę patronatów, banerów, reklam itp.
Ale skoro jeden z redaktorów (żeby tylko on zresztą) przyznaje się do tego, że czasem musi napisać recenzję, co nie napawa go specjalnym entuzjazmem, a niekiedy robi to pod szyldem braku chęci to być może jest to problem?
I nie moja sprawa, czy jego źródło leży w zbyt napiętym grafiku, bądź też gorliwości niektórych redaktorów- ale wydaje mi się, że ma to mocny związek z tym o czym pisałem kilka postów wcześniej.
Też nie widzę przeciwwskazań do zamknięcia dyskusji w tym miejscu- chociaż żadnych wniosków ona nie przyniosła :)

I na koniec- doprawdy no offence z mojej strony. Uwielbiam Wasz serwis, odwiedzam go co dzień i dokładnie wertuję, ale ten tekst sprowokował mnie do wyłożenia kawy na ławę. A już kwestia podejmowania wątków, w których jest się względnie zielonym (funkcjonowanie branży alternatywnej w tym przypadku) od zawsze mierziła mnie nad wyraz.
Pozdrawiam
iammacio
[15 września 2010]
i jeszcze apropos odmawiania IT chleba

w ramach rekompensaty nieodpłatnie udostepniam liste pomyslow na koncerty, ktore moga i powinny przyciagnac widownie, a ktore to koncerty beda odbiegac od zwyklego festiwalowego koncertu

1. koncert od niemego filmu - skoro tak zaczela sie wspolpraca muzykow (mieli nagrac soundtrack) to czemu nie?
2. koncert w (post)industrialnej przestrzeni z rozbudowanymi wizualami - muzyka IT działa na wyobraźnie, czemu tego nie wykorzystać?
3. web trasmisja z 'domu' - Zawada na blogu umieszcza sporo zdjęć z życia codziennego; przy okazji debiutu byl fajny wywiad na przystanku autobusowym (szacun dla dziennikarza, ktory sie pofatygował), wiec czego tego motywu - wsi spokojnej, domowego ciepła - nie pociągnąc?
4. koncert z rozbudowanym składem muzyków - nie znacie kogoś grającego na thereminie? cameo Cieślaka, który przecież umie odnaleźć się takich klimatach też byłoby fajne
5. w ogóle kombo IT-Cieślak na jednym koncercie z częsciowo łączonym setem to było by coś za co chętnie zapłacę.

ps. co do twoich pytań - przy pierwszej nadarzającej się okazji podejdź do nas, zaczep, a chętnie odpowiemy na pytania co i jak. trochę dziwnie wyglada to twoje nas egzaminowanie, wiec nie podejme wiecej watku.
kuba a
[15 września 2010]
Um, ziom, myślę że trochę się zagalopowałeś ze stwierdzeniami "bierzecie wszystkie promówki do zrecenzowania". Ja w każdym razie nie mam czasu żeby tłumaczyć Ci się z wszystkich aspektów prowadzenia serwisu. Dzięki za uwagi, pozdrawiam.
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
To skąd płyty, które "trzeba opisać"?
iammacio
[15 września 2010]
proza@

wow. nie wiem jak reszta, ale pisze ponad 2lata dla screen i indigo tree jest moja pierwsza promówka. z pulpu duzo plyt sie dostawalo, ale w ramach 'zaplaty' za teksty. i chyba nie powiesz ze sie nie przylozylem?
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Maciej- w ogóle nie przecneniam mocy sprawczej serwisu. Pisałem wcześniej o Microexpressions- Wasz i Porcysa hajp niewiele im pomógł, na koncertach wciąż marna frekwencja, ale jednak są kojarzeni i pod tym kątem pomagacie. Nie macie przełożenia na sprzedaż płyt, stosunkowo niewielkie na frekwencje na koncertach. Ale jesteście opiniotwórczy, bo jak wspomniałem, wielu ludzi czyta te serwisy "na ślepo".

Kubo- nie znamy się, a przynajmniej nigdy nie zamieniliśmy słowa między sobą. Może gdzieś na jakimś koncercie śmy się minęli, może nie- i nie ściemniam, uwierz. Po prostu nie mam w tym żadnego interesu, żeby się ujawniać- a nic to nie zmienia, skoro nie mógłbyś "odbić piłeczki.

A co do prozy życia- skoro Indigo "nie musi" grać gdzie się da, to czemu wy bierzecie wszystkie promówki do zrecenzowania, skoro nie wyrabiacie się, żeby robić to z należytym wysiłkiem i chęciami? Czy to nie jest dokładnie to samo przełożenie?
kuba a
[15 września 2010]
Plus to, co Maciek napisał - proza życia. Pozdrawiam.
kuba a
[15 września 2010]
To już są kwestie mocno subiektywne, zwłaszcza czy jest sens rozpisywać się o płytach poprawnych/niezłych muzycznie, lecz nie obdarzonych żadnym dodatkowym kontekstem (różnica między Kumka Olik i choćby Iowa Super Soccer).

Swoją drogą mam wrażenie, że się znamy, więc szkoda, że jednak brak odwagi żeby się ujawnić, bo może mógłbym odbić piłeczkę :)
iammacio
[15 września 2010]
a wszelkie uwagi i pomysły na kolejne edycje MaBu chętnie przyjmę na maila - zaraszam do współpracy.
iammacio
[15 września 2010]
Anonimowy, co do mojej recki Indigo Tree - nie odpowiadam za wątek podjęty w komentarzach. imho proporcje tekstu są słuszne - mogłem się bardziej 'straconych sznas' czepić, ale nie chciałem. bo zepsół lubie imu zwyczajnie kibicuje.

co do twoich uwag - mam wrażenie, że trochę przeceniasz moc sprawczą serwisu. ponadto, pamiętaj o zasadzie ograniczonego zaufania - pracowałem w gazecie i główna lekcja jaką z tego doświadczenia wyniosłem brzmi "nie wierz w to co czytasz!". zawsze fajnie sprawdzić rzecz samemu, skonfrontować się z płytą i opinią na jej temat. jednym słowem, trzeba zachować zdrowy rozsądek. jesteśmy tylko ludźmi - robimy tu za frajer i po godzinach, więc nie dziwota że czasami brakuje sił (skróty myślowe) i chęci (czasami trudno o entuzjazm przy płytach które po prostu trzeba opisać).
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[15 września 2010]
Dobrze, odpowiem, chociaż nudzi mnie Twoja konsekwencja w odnoszeniu się do tylko tych wątków, w których najłatwiej jest Ci się obronić.

O recenzji Indigo rozmawiamy już długo, więc nie będę się już pastwił nad jej formą.
O nowej płycie Tedego mam kompletnie inne zdanie, bliżej mi do opinii Marka Falla, który (mimo, że jest chyba szalikowcem Granieckiego) wytknął Jackowi przeogromny spadek formy, podobnie różnimy się w kwestii Eldoki, ale ciężko mi rozmawiać o polskim Hip-Hopie tu, na screenagers bo obie (a właściwie obytrzy) recki to konsekwencja rozwinięcia linii programowej (którą ktoś wytknął jako porcysiarstwo gdzieś kiedyś) i uważam, że byłaby to dość egzotyczna polemika.

Kawałek Kulki- zdaje się że odmawiasz zespołowi pójścia własną drogą- może ich wizją na ten album było właśnie takie przekombinowanie (wszak dodatkowo produkował Kucharczyk). Recenzja jest pozytywna ale używanie jako argumentu do obniżenia oceny (jak mniemam) skłonności do kontrastowania refrenów i zwrotek to żadna argumentacja.
Cytat z recenzji Iowy: " Żaden to zarzut wobec zespołu, gdy wyraźnie widać, że nie w głowach im podbijanie nowych terytoriów, a pielęgnowanie dotychczasowego poletka." a kilka chwil wcześniej jednak zarzut monotematyczności. Skąd ta niespójność w obrębie skromnego akapitu?
Czasem ma się wrażenie, że bierzesz na warsztat płyty, które już z założenia stylistycznie nie do końca wchodzą w twój estetyczny zmysł, przez to (nawet jeśli jest inaczej) ma się wrażenie opisania płyty po 4 przesłuchaniach w zgrabnej formie 1 akapitu mówiącej prosto w oczy "spoko, nic specjalnego, ale możecie sprawdzić, jak chcecie, wiecie". Mnie osobiście takie recenzje odrzucają i był czas, w którym wiedziony taką recenzją nie przesłuchałbym z płyty ani kawałka, bo "szkoda czasu" (a wierz mi, że wciąż macie wielu takich czytelników).

Z kolei Kumka Olik to wyczerpująca recka. Osobiście jestem przeciwnego zdania, klan Holaków ze Stelką trzymającym flagę Francji za plecami przyprawia mnie o głupawy uśmiech, ale w tej recenzji jest coś, co zachęca do sprawdzenia pozycji (mimo, że to jak na screenagers niska nota). Jest wyczerpujące omówienie tematu, dokładne przeanalizowanie tracklisty, wyciągnięcie z niej co ciekawszych (zdaniem recenzenta) wątków i jawna próba zrozumienia co też autorom po głowach chodziło. Chwytając wspomniane Iowa, KK, Twilite mamy kompletne tego zaprzeczenie. I wspomniałeś kiedyś, że taka króciutka recenzja to standard w pismach (Machina/Pulp), ale tu masz miejsca opór- chcesz coś zjebać- zrób to obszernie i wyczerpująco.
Właściwie to faktycznie muszę zmienić swoje stanowisko, bo wcześniej źle je nakreśliłem- po prostu brak merytoryki to może i nie brak merytoryki a zwyczajne skróty myślowe, z których nic nie wynika i stąd rodzą się niejasności.
Artyści nie chcą czytać tych recenzji, kompletnie one po nich spływają- piszecie dla audytorium, które tych artystów utrzymuje.
Osobiście gdybym miał kierować się wyłącznie zestawieniem 2 recenzji i wybrać, czy kupić płytę Kumki Olik czy Twilite, to wybrałbym KO, bo spoglądając na obie recenzje- to ta pozycja jawi sie płytą znacznie ciekawszą. A że nie jest, to wiemy zarówno ja, jak i Wy (i olejmy, że to LP a to EP). Kapisik?
Wybierz stronę: 1 2 3

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także