Ocena: 3

Gentleman!

Opowiem ci kilka historii

Okładka Gentleman! - Opowiem ci kilka historii

[Fonografika; 3 kwietnia 2010]

Na wstępie recenzji chciałbym pozdrowić autorów bloga They Are From Poland, opisującego najszkaradniejsze zjawiska rodzimej sceny rockowej, z naciskiem na indie, znanego również jako INDJE. Inicjatywie tej – jakże znamiennej dla klimatów tak zwanego POLSKIEGO PIEKIEŁKA (czekam tylko, aż jacyś „młodzi zdolni” zaczną zarzucać im kompleksy i kłopoty z potencją) – pracy długo jeszcze z pewnością nie zabraknie. Wierzcie – been there, done that. Za dużo wtorków i czwartków w Jadło, za dużo działów „Powiększenie” w magazynie „PULP” (abstrahując od szlachetnych zamiarów obu przedsięwzięć). Gdybym sam zajął się taką działalnością, miałbym już całkiem niezłe portfolio. Z tego względu zjawisko słabego polskiego zespołu indie-rockowego nie jest dla mnie niczym odkrywczym.

Skąd te wątpliwych lotów refleksje w recenzji zespołu Gentleman? Ano, przeglądając blogaska They Are From Poland, trafiamy również na wzmiankę o chłopakach z Trójmiasta. Ustalmy od razu: Gentleman! nie są nawet w połowie tak koszmarni jak większość kapelek tam prezentowanych. Ale też upraszają się o inne kryteria, aspirując do miana zespołu z prawdziwego zdarzenia. Jednocześnie na płycie „Opowiem Ci kilka historii” wyłapiemy wszystkie najbardziej zatęchłe klisze, jakie przewinęły się przez nurt indie 2.0 w ostatnim dziesięcioleciu i wszystkie bolączki polskich grup, które próbowały się pod tenże nurt podpiąć. Oczywiście Gentleman! daleko do śmieszności polskojęzycznych propozycji Out Of Tune, groteskowej wtórności Pornohagen albo analfabetyzmu kompozycyjnego formacji w stylu Monday Rebels, jednak jest to być może najbardziej nieświeża polska płyta indie, jaka dotarła do mnie w ostatnich latach.

Umówmy się: Gentleman! byliby względnie do zniesienia w roku 2004, w zestawieniu z Kombajnem Do Zbierania Kur Po Wioskach i jako tło do pierwszych kawałków Editors. Jednak kultywowanie maniery post-interpolowej w roku 2010 jest po prostu niewybaczalne. Powoływanie się przez grupę na Afghan Whigs czy Smashing Pumpkins nie znajduje jakiegokolwiek przełożenia na rzeczywistość. Gentleman! wycinają numer za numerem na interpolowych gitarowych ósemkach, tanecznych rytmach a la new rock revolution i melancholijno-depresyjnych wokalach intonujących „wielkomiejską poezję”. A kiedy sięgają po angielszczyznę, przypomina to Janusza Panasewicza z jego SAMŁANS RAND DE KŁONA. Bez kitu, wiecie bez słuchania tej płyty, jak ona brzmi, bo słyszeliście to miliard razy. Ja wiem, że wszystko w muzyce już było, ale spróbujmy choć słuchać rzeczy, które były trzy razy albo czternaście, a nie miliard. Gentleman! byli miliard razy i za miliard pierwszym trudno to znieść.

Kuba Ambrożewski (3 maja 2010)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 3/10
Średnia z 1 oceny: 3/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Wybierz stronę: 1 2
Gość: WAFP
[3 maja 2010]
Ambrożewski, masz problem z potencją to do lekarza,a od BLOGASKÓW się odpierdykaj, okej?

Pozdrowienia dla redakcji SCREAMAGERS.
Wybierz stronę: 1 2

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także