Ocena: 7

Mount Eerie

Wind’s Poem

Okładka Mount Eerie - Wind’s Poem

[P.W. Elverum & Sun; 14 lipca 2009]

Z trudno wytłumaczalnych względów nowe nagrania Phila Elveruma nie cieszą się zbyt wielką popularnością. Nie wiem dlaczego, ale słuchacze widocznie uznali, że po rozpadzie The Microphones czegoś równie dobrego Amerykanin nagrać po prostu nie jest w stanie. Może rzeczywiście w dyskografii Mount Eerie jest za dużo różnych wydawnictw, które polubić może jedynie sam zainteresowany. Jednak oprócz tych co najwyżej frapujących eksperymentów, co jakiś czas pojawia się krążek, który z całą pewnością da się umieścić na półce z tymi najlepszymi. „Wind's Poem” do takiej kategorii zdecydowanie należy.

Po raz kolejny sporo osób stara się umiejscowić muzykę Elveruma w rejonach zarezerwowanych dla… black metalu. Oczywiście takie głosy można jedynie skwitować uśmiechem, choć w tej teorii jest ziarno prawdy. Cały ten ponury i depresyjny nastrój rzeczywiście może przypominać niektóre lo-fi black metalowe płyty, ale są to co najwyżej luźne i niezbyt wiążące skojarzenia. Na tak pesymistyczną aurę składa się głównie po prostu sam Elverum i jego głos, a także wszędobylskie drone’y. Umiejętnie połączone tak naprawdę są głównym motorem napędowym. Trzeba mimo wszystko zauważyć, że „Wind's Poem” zdobywa słuchacza dosyć gwałtownymi zmianami tempa, kiedy nagle pędząca na złamanie karku niewyraźna perkusja zostaje w oka mgnieniu zastąpiona posępnymi oraz minimalistycznymi gitarowymi quasi-melodiami. Z tego grona wyróżnia się wpadające w ucho „Between Two Mysteries”, będące dosyć wyraźnym hołdem wobec serialu Twin Peaks (jest tam nawet wpleciony fragment „Laura Palmer's Theme” Badalamentiego). Innym ważnym utworem jest opener „Wind's Dark Poem”, kapitalnie pełniący rolę wprowadzenia do świata Mount Eerie. Także hałaśliwy na początku „Lost Wisdom Pt. 2” jest jednym z kulminacyjnych momentów. Wszystko to razem sprawia, że od pierwszej minuty ciężko uwolnić się od tego materiału i coraz bardziej się w nim bez wytchnienia zagłębiamy. Dopiero po kilku intensywnych przesłuchaniach udaje się wyłapać kilka słabszych momentów. Nagle się okazuje, że „Ancient Questions” trochę odstaje od reszty, a „Summons” jedynie z resztą utworów brzmi nieźle. To niby tylko szczegóły, ale to przez nie brakuje „kropki nad i”.

Można zaryzykować, że Elverum korzystając z bardzo prostych środków tworzy właściwie nową muzykę. Oczywiście ten stan trwa od dawna, lecz z płyty na płytę Mount Eerie wciąż na nowo definiuje lo-fi. Doprawdy trudno wskazać innych artystów mogących poszczycić się takimi osiągnięciami. Ale i nawet bez tych haseł pozostanie po prostu świetna płyta.

Krzysiek Kwiatkowski (7 września 2009)

Oceny

Kasia Wolanin: 7/10
Krzysiek Kwiatkowski: 7/10
Średnia z 5 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: rat
[16 września 2009]
pięknie wydana płyta, z rozkładówką (niestey nie z pergaminu jak poprzednio)
Gość: ab
[8 września 2009]
lo-fi?
Gość: O.
[7 września 2009]
za dużo powtórzeń, zwłaszcza słowa "głównie".
Gość: gut
[7 września 2009]
i The Fresh & Onlys ?
Gość: ant
[7 września 2009]
Fajny, wyważony tekst.

Będzie recenzja nowego Stevena R. Smitha?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także