Ocena: 7

The Car Is On Fire

Ombarrops!

Okładka The Car Is On Fire - Ombarrops!

[Pomaton; 22 maja 2009]

Podoba mi się zdobiąca „Ombarrops!” okładka i promująca album, zasadzająca się na inteligentnej grze z perspektywą, sesja zdjęciowa. Podoba mi się elegancki ubiór, jaki muzycy The Car Is On Fire prezentują na koncertach. Podoba mi się w końcu sama, trzecia już płyta warszawiaków. Problem w tym, że krążek, w odróżnieniu do poprzedzającego, jest bardziej rozsądny niż emocjonalny, raczej dojrzały niż młodzieżowy; taki, który łatwiej docenić, a przy którym trudniej doznać.

TCIOF wyrastają za wysoko ponad krajową normę. Czy tego chcą, czy nie, są w pewnym sensie zakładnikami swojej chlubnej historii, nie ma co ich jednak skazywać na wieczne odbijanie piłeczki „Lake & Flames”. Chyba nikt – ja na pewno nie – nie liczył na „Lake & Flames” Wydanie Poprawione, proste wyciągnięcie wniosków i powtórkę z rozrywki. Dużo bardziej fascynowało pytanie Where would they take IT from there?, w którym poprzez IT rozumiem autentyczny talent do pisania niebanalnych i przebojowych melodii oraz nieprzeciętne w kontekście „młodych zdolnych” rzemiosło. Mało który polski zespół, któremu zdarzyło się koncertować w stołecznej Jadłodajni Filozoficznej, może pochwalić się w pełni rozpoznawalnym i hands down oryginalnym stylem.

„Ombarrops!” jest tego najlepszym dowodem. Przemyślana koncepcja i świadomość formatu, jakim jest album, to nowa jakość w stosunku do kompilacyjnego charakteru poprzednich – uwaga, dwuznaczność – krążków zespołu. Paleta inspiracji też jakby szersza, acz trudniej niż dawniej o jednoznaczne klasyfikacje. Echa fascynacji współczesną awangardą (duch Ariela Pinka w „Strawberries”, zabawa ambientem w eterycznym „Baby Baby”) istnieją obok odniesień do polskiej tradycji muzycznej (zwiewna, bigbitowa „wprawka” otwierająca „Cherry Cordial”, utwór definiujący songwriterski styl Szabrańskiego – przypominam, w odwodzie wciąż debiut Nerwowych Wakacji). Kompozycje umiejętnie czerpią zarówno z dorobku The Beatles (psychodeliczne tło „Evacuation”), jazzowych standardów (chillujące „Let’s Be Friends”), jak i z krzykliwej spuścizny Seattle (nerwowy „Manuel”), a nawet – pół żartem, pół serio – słonecznego San Remo (niespieszny klimat „Usignoli Celesti”, które wydaje się muzycznym post scriptum do pokoleniowego „What Life’s All About”).

Może i doskwiera brak przeboju – machinę promocji próbuje nakręcać kawałek tytułowy – jednak jest to płyta świadomie anty-przebojowa. Odcina się od paradygmatu sprzedaży piosenek, próbuje (i to udanie!) wskrzesić romantycznego ducha LP. Stąd spora dawka analogowości (intrygujące „Death Of A Customer”), częste spoglądanie za siebie (kontestacja new accoustic movement?) i grzebanie w płytotece rodziców. Ku zaskoczeniu (w kontekście niejasnej roli produkującego album Johna McEntire’a, jak i podnoszonego co chwilę zarzutu o wieczne epigoństwo polskich grup), brzmi to świeżo i sprawnie. „Ombarrops!” to pod wieloma względami klasa światowa, której śmiało znak jakości wystawiliby włodarze, nie przymierzając, Elephant 6.

Granica między „lubię” a „doznaję” jest cienka i subiektywna jak mało która. Nie ma co jednak – jak chcą niektórzy – przykładać do „Ombarrops!” miary „Lake & Flames” w poszukiwaniu brakujących centymetrów Borysa Dejnarowicza czy też hymniczności, która charakteryzowała poprzedni krążek (te refreny i pokoleniowe teksty). Nie ma też co drzeć szat, ani perorować o zmarnowanym potencjale, bo – wracając do początku – gdyby jakikolwiek inny polski młody zespół nagrał płytę rozsądną i dojrzałą zarazem, byłaby to sensacja na miarę najlepszych dokonań Ścianki. Ale to przecież pieprzone The Car Is On Fire, a nie jakikolwiek inny zespół! I to jest właśnie ich największe nieszczęście. A, jak słusznie zauważył red. Ambrożewski, niejeden się jeszcze z tą płytą przeprosi.

Maciej Lisiecki (24 lipca 2009)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Maciej Lisiecki: 7/10
Bartosz Iwanski: 6/10
Jędrzej Szymanowski: 6/10
Marcin Małecki: 6/10
Marta Słomka: 6/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Łukasz Błaszczyk: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Katarzyna Walas: 5/10
Przemysław Nowak: 5/10
Krzysiek Kwiatkowski: 4/10
Średnia z 25 ocen: 5,44/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Wybierz stronę: 1 2 3
Gość: smolarek
[24 lipca 2009]
bill callahan ma 7, to czemu TCIOF nie mial by miec?
Gość: bzzzzzzz
[24 lipca 2009]
Muchy lepsze
Wybierz stronę: 1 2 3

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także