Ocena: 7

Sunn O)))

Monoliths & Dimensions

Okładka Sunn O))) - Monoliths & Dimensions

[Southern Lord; 18 maja 2009]

Z całą pewnością w kręgu najważniejszych artystów mijającej dekady umieściłbym Sunn O))). Duet Amerykanów niekoniecznie zachwyca wszystkich, natomiast trudno mu odmówić niebagatelnego wpływu, szczególnie na muzyków orbitujących wśród cięższych brzmień. Nie ma w tym stwierdzeniu grama przesady. Trudno znaleźć zespoły z ostatnich lat parające się muzyką tak wysoce „odrzucającą”, które zdołały mocno przyciągnąć uwagę krytyków jak i słuchaczy. Zapewne najczęściej padającym pytaniem w dyskusjach o Sunn O))) jest: czy to jeszcze muzyka?. Rzeczywiście, twórczość oparta na drone’ach może się wydawać jedynie bezsensownym tumultem, ale i nawet taki hałas zdołał znaleźć dosyć spory poklask. Nie zmienia to faktu, że po wydaniu w 2005 roku „Black One” i kolaboracji z Boris w 2006 roku, czego efektem było rewelacyjne wydawnictwo „Altar”, grupa jakby stanęła w miejscu. Na szczęście był to tylko krótki okres marazmu, albowiem najnowszy materiał zdaje się wprowadzać sporo świeżości w lekko skostniały organizm.

Już lista gości może robić duże wrażenie. Obecność Attili Csihara (Mayhem) czy Dylana Carlsona (Earth) trudno odczytywać w kategoriach rewolucji, ale udział w „Monoliths & Dimensions” Juliana Priestera (znanego ze współpracy z Sun Ra czy Johnem Coltrane’em) oraz weneckiego chóru żeńskiego dawała nadzieje na spore zmiany. I tak się stało, muzyka Amerykanów wkroczyła na nowe ścieżki, choć oczywiście główny trzon został zachowany. Wciąż pierwszoplanową rolę grają długie i rozległe zmetalizowane drone’y, zdające się nigdy nie kończyć i mogące po dłuższym czasie powodować migrenę. Tym razem jednak nie zostały pozostawione same sobie. Wspomniany chór w „Big Church” doskonale uzupełnia się z niepokojącym dark ambientowym tłem i szorstkimi do granic możliwości basami, stając się z miejsca idealnym soundtrackiem do najlepszych horrorów. Najciekawiej brzmią mimo wszystko napotykane tu i ówdzie waltornie oraz harfy czy flety. Można się o tym przekonać, słuchając zamykającego całość 16-minutowego utworu „Alice”, będącego prawdopodobnie najlżejszą, można nawet rzec wyciszającą albo chilloutową, kompozycją, jaką udało im się w ogóle stworzyć. Takie zakończenie brzmi intrygująco, zważywszy na poprzednie utwory. Opener w żadnych wypadku czegoś takiego nie sugeruje, a odpowiednio zremiksowany mógłby trafić na półkę nagrań Lustmorda, którego o spokój w muzyce trudno posądzić. W pewnym sensie to kolejna nowa rzecz – spore zmiany tempa oraz klimatu. Ortodoksyjni fani muszą być przygotowani na palpitacje serca.

Nie jest to w żadnym wypadku opus magnum Sunn O))), ale „Monoliths & Dimensions” to płyta, która powinna być początkiem czegoś nowego, być może zalążkiem poważnych zmian w drone doom metalu. Jeśli nawet najwięksi fani dźwiękowej duchoty mocno zerkają w stronę przestrzennych i bardziej różnorodnych rozwiązań, to chyba wszystko jest możliwe.

Krzysiek Kwiatkowski (22 czerwca 2009)

Oceny

Krzysiek Kwiatkowski: 7/10
Mateusz Krawczyk: 6/10
Średnia z 6 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
marta s
[24 czerwca 2009]
Można stanąć na głowie. Racja, zaraz poprawię ten błąd.
Gość: tele morele
[24 czerwca 2009]
mojem ulubionem sło)))neczkiem pozostaje "Black One", ale tegoroczny album jest bardzo dobry, wręcz nie tylko dla entuzjastów chorej awangardy i fanów niesłuchalizmów. przy stosunkowej naj-przystępniejszości całości "Monoliths", pierwsze minuty to dron metul w najczystszej postaci. nie sprzedali sie!111
Gość: luksusowy_jacht
[23 czerwca 2009]
"Grupa stanęła jakby w miejscu". A może stanąć nie w miejscu?
Gość: rojal
[22 czerwca 2009]
mm, Filosofem mode slow x3 brzmi cudownie.
Gość: kryzysysys
[22 czerwca 2009]
Posłucham, pewnie. Btw. co jest opus magnum Sunn? Bo osławione Black One brzmi jak "Fliosofem" Burzuma puszczone 3 razy wolniej. Ogólnie, mocno się zawiodłem, kiedy wreszcie usłyszałem tę kapelę zamiast słuchać o niej ;]
turas
[22 czerwca 2009]
A słuchałeś? Naprawdę różni się od poprzednich, słabych moim zdaniem płyt. A wspomiane Alie idzie nawet bardziej w kierunku Bohren niż tłustych dronów. Miłe zaskoczenie ta płytka.
Gość: divad
[22 czerwca 2009]
alez po to tutaj! mi to potrzebne! jak to ktos kiedys powiedzial, mozna ja sluchac!!!
Gość: kriakken
[22 czerwca 2009]
ale po co to tutaj? komus to potrzebne? jak to ktos kiedys powiedzial, jak mozna ja sluchac ? ? ?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także