Ocena: 5

Justice

Okładka Justice - †

[Ed Banger Records; 18 czerwca 2007]

Because we! are! your! friends! - ryczała rok temu każda impreza, na jaką się załapałem. Przeszywający wrzask, zaraźliwy i mięsisty motyw basowy i ten pojedynczy akord syntezatora (posiadacze albumowej wersji klasyka Associates „Party Fears Two”, niech przewiną do 4:42, czyż nie brzmi znajomo?) – zdecydowanie, romans Justice, duetu Francuzików, z utworem Simian, grupy Brytoli, okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie ma chyba wśród czytających ten tekst nikogo, kto gdzieś by się na ten numer nie natknął. Wnikliwi obserwatorzy sceny klubowej mogą posłużyć dłuższą listą remiksersko-producenckich osiągnięć Justice. Przyszedł jednak czas prawdziwej rockowej próby, czyli długogrający test tandemu de Rosnay/Augé.

Początkowe wrażenie, jakie Justice robią na komisji egzaminacyjnej jest błyskotliwe. W pierwszym kontakcie muzyka zdradza głównie swój taneczny potencjał – te kawałki są chwytliwe, miksują się sprawnie, bujają właściwie. Ci chłopcy z pewnością wiedzą jak zbajerować dużo ludzi na raz. Nieznaczne wytężenie podejścia analitycznego obnaża jednak braki płyty z krzyżykiem. Większość utworów z „†” leży na gruncie przeoranym wzdłuż i wszerz przez pionierów French Touch i nie próbuje z tego grzęzawiska uciekać, zapadając się po kolana w nieświeżych wariacjach na temat „Homework”. Pragnienie odmiany w centrum płyty jest więcej niż silne, tymczasem zespół funduje elektroniczną interpretację czegoś na kształt francuskiej melodyjki ulicznej („Valentine”). Konfuzja.

Zestawu próbują bronić numery porozstawiane po krańcach płyty. „Genesis” to cztery minuty mocnego electropopowego uderzenia z inteligentnie serwowanymi samplami, a „DVNO” zyskuje oddech przy włączeniu melodyjnego wokalu Mehdiego Pinsona. Bardziej niż spoko jest też „One Minute To Midnight”, żywcem wycięty z soundtracku do amerykańskiego filmu klasy B sprzed ćwierć wieku. Jednak żaden z nich nie umywa się do „D.A.N.C.E.” – kawałka, który stoi niemal w sprzeczności z tym, jak zespół poczyna sobie na pozostałych jedenastu ścieżkach, nie tylko z uwagi na wiewiórkowe wokale, ale i poczucie świeżości. Z jednej strony jest to wrażenie zestawialne z nagraniami Junior Senior czy The Go! Team, z drugiej „D.A.N.C.E.” to numer wystarczająco lotny, by zalegalizować skojarzenie z The Jackson 5, uwiarygodnione przez fakt dedykowania piosenki boskiemu Michaelowi. Koniec końców, z wiedzy o tańcu piątka, rok zaliczony, ale pamiętajmy, że warunkowo.

Kuba Ambrożewski (31 lipca 2007)

Oceny

Marta Słomka: 6/10
Piotr Wojdat: 6/10
Przemysław Nowak: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Kuba Ambrożewski: 5/10
Jakub Radkowski: 4/10
Kamil J. Bałuk: 4/10
Maciej Maćkowski: 4/10
Średnia z 15 ocen: 5,26/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także