sx screenagers.pl - recenzja: Grinderman - Grinderman
Ocena: 7

Grinderman

Grinderman

Okładka Grinderman - Grinderman

[Mute; 6 marca 2007]

So, I'm sitting there. And in walks the biggest Mexican I have ever seen. Big as shit. Just walks right in like he owns the place. And nobody knew quite what to make of him... or quite what to think. - Desperado

Znacie tę anegdotę? Jasne, że znacie. Kto nie zna anegdoty o „największym Meksykańcu, jakiego w życiu widział Steve Buscemi”? Imaginujcie zatem, że Grinderman to przeogromny, spocony Meksykanin, ze stosem spluw w futerale po gitarze. Albo lepiej: to wąsaty teksańczyk w butach z wężowej skóry. Jeszcze inaczej: wcale nie jest spocony, a na plecy zarzucił wytartą, czarną marynarkę. I nie pochodzi ze Stanów, ani z Meksyku – tak naprawdę dawno temu emigrował z Australii. Nazywa się Nick Cave, i choć łysieje, kryzys wieku średniego ma w...

Dla jasności powiedzmy sobie: Grinderman to projekt Cave’a i kilku kumpli z The Bad Seeds. Jeśli ów, całkiem błyskotliwy, „debiut” jest „jakiś”, to przede wszystkim dzięki wymianie fortepianu na gitarę, ballad na jazgot i śpiewanej poezji w duchu Cohena na krzykliwe południowo-amerykańskie macho-bluesy. To płyta, w przypadku której, jak rzadko, pierwsze skrzypce gra nie treść a forma, nie wartościowe piosenki a poza i charyzma.

W otwierającym „Get It On” Cave rzuca:

Kick those white mice and black dogs out

Kick those white mice and baboons out

Kick those baboons and other mother fuckers out

And get it on get it on get it on

On the day that you got born

I posłuchajcie, w jaki sposób wypowiada to mother fuckers. Macie przed oczami wąsatego, łysiejącego twardziela? Jasne. I wszyscy wstydliwie marzycie: panowie – żeby kiedyś zostać takim wąsaczem, panie – żeby wasz facet był, jak wokalista Grinderman, a dzieci urodziły się wąsate. I od pierwszych nut kupujecie filmową, samczą stylistykę płyty. Z drugiej strony, Nick Cave jest tekściarzem zbyt wytrawnym, zbyt doświadczonym, by popaść w rozdmuchany southern-rockowy banał. Liryki ociekają więc autoironią, nieschematyczną i nieprzewidywalną. Zdajcie sobie sprawę: ta płyta to wyzwanie rzucone kryzysowi wieku średniego. To odsłonięta w świetle reflektorów „rzadka” fryzura frontmana, a nie implanty włosów na czubku głowy pięćdziesięciolatka. Mój ulubiony fragment:

All we wanted was a little consensual rape in the afternoon

And a bit more in the evening

We are scientists

We do genetics

We leave religion

To the psychos and fanatics

But we are tired

We got nothing to believe in

We are lost

Go tell the women we are leaving

Na tej niewątpliwie jednej z ważniejszych pozycji roku są wyśmienite fragmenty, jak dwa pierwsze utwory, siódmy - „I Don’t Need You (To Set Me Free)” – melodyką bardziej przypominający tradycyjnego Cave’a & The Bad Seeds, czy „Honey Bee (Let’s Fly To Mars)” - klasycznie hard-rockowy w starym, dobrym brytyjskim stylu. Są też fragmenty nijakie, które utopione w pociągającej stylistyce, tak naprawdę straszą podskórną pustką. Oczywiście nigdy nie jest tak źle, jak w przypadku niektórych pryszczatych debiutantów, ale – no właśnie – za konkluzję recenzji mogłyby prawie posłużyć słowa: panowie tak dobrze bawili się w studiu, że zapomnieli o kompozycjach. Ale to byłoby niesprawiedliwe.

„Grinderman” to arcyprzyjemna podróż w przestrzeń amerykańskich obsesji lidera The Bad Seeds, napisana i zaaranżowana, o czym również należy pamiętać, w równym stopniu przez Warrena Ellisa, Martyna Caseya i Jima Sclavunosa. I co najzabawniejsze, ta płyta potrzebna jest nam, jako odtrutka na zjawisko „gitarowych chłopców z grzywkami”, w stopniu takim samym, jak Cave’owi na prezent z okazji smutnych, pięćdziesiątych urodzin. Hej, czyżby repeat włączył się sam?

Paweł Sajewicz (27 marca 2007)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Kamil J. Bałuk: 5/10
Kasia Wolanin: 5/10
Średnia z 13 ocen: 5,76/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: makelove
[4 kwietnia 2009]
kilka bardzo dobrych kawałków i kilka średnich, jak to z tworami nicka cavea zazwyczaj bywa. ale ogólnie bardzo wysoko

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także