Ocena: 7

Basement Jaxx

Crazy Itch Radio

Okładka Basement Jaxx - Crazy Itch Radio

[XL; 5 września 2006]

Słyszałem kiedyś, że w przypadku Soft Machine naprawdę wartościowe są tylko płyty nieparzyste. I Basement Jaxx nie jest grupą z Canterbury, a także warto poznać „Rooty” i „Crazy Itch Radio” (naturalnie fenomenalnych „Singles” nie liczę), ale coś z tej tezy i do nich pasuje. „Remedy” z racji także tej, że był to ich debiut długogrający nie ma się właściwie co czepiać. Niebotyczny poziom najmocniejszych w karierze singli oraz równy, na siedem i pół czy osiem, poziom całej reszty z highlightami w postaci „Stop 4 Love” czy „Don’t Give Up”. „Kish Kash” było ukłonem w stronę formatu płyty jako dzieła przynajmniej aspirującego do spójności. Pierwsze „Good Luck” otwierało i zamykało temat lśniących, wypasionych, podiumowych w karierze zespołu singli. Jak nigdy Basement potrafili oddać pałeczkę innym: antycypujący MIA, grime’owy „Lucky Star” cały był i oddychał Dizzeem Rascalem. „Cish Cash” zdominowała Siouxsie, która jak słychać dziś z powodzeniem znalazłaby pracę w Yeah Yeah Yeahs. Bez słabych punktów, za to z „Living Room” czy „Feels Like Home”. A co z „Rooty”? Z drugim ich albumem jest o tyle problem, że pod powierzchnią pierwszorzędnych singli kryją się wypełniacze naprawdę różnej wartości. Mizerne „SFM” będące próbą flirtu z drum’n’bass czy klikukliku beztreściowego „Crazy Girl” występują obok takich perełek jak „Broken Dreams” - idealny polski hit radiowy, Zetka, RMF, Trójka, czy zupełnie skromne i pomijane „I Want U”. Last but not least, kolejnym powodem, dla którego „Rooty” sprawia kłopoty jest coś, co w prostej linii z dziadka na wnuczka przechodzi na „Crazy Itch Radio”. Piosenki z zupełnie drugiego szeregu są growerami, choć o mocno ograniczonym potencjale.

I tak konsekwentnie podążając tropem „Rooty” na otwarciu praktycznie otrzymujemy „Hush boy” – mariaż czarnych stylów, który w przypadku duetu Burton/Ratcliffe nie dziwią. Nie jest to może sensacja, żadna Monza czy coś, ale zgaduje, że i tak gdzieś będzie przemykać na rankingach tegorocznych singli. Na dużo więcej stać „Take Me Back To Your House”, które może nie okazało się być banjowym podgrzewaczem parkietów, ale w charakterze popowej piosenki spisuje się znakomicie. Zwrotka, refren, czarnowłosa koleżanka podbiją radia i niedobitki muzycznych telewizji. Na trzeci singiel chyba najbardziej nadaje się „Hey You”, który, jakoś tak się złożyło, że na płycie zamieszczono zaraz po wyżej obgadanych. Nie tyle nawet zdradza on zainteresowanie bałkańskim folklorem, co wręcz bezpośrednio przenosi atmosferę „Undergroundu”. Tym razem w roli dziwki Marko i Czarnego szwedzka wokalistka Robyn. Chyba biesiadnej przyśpiewki, oczywiście wykonanej na ich kolorowy, miszmaszowy sposób, w ich repertuarze jeszcze nie było. I to chyba wszystko jeśli chodzi o pierwszą linię. Może kiedyś odkryję urok dosyć nachalnej „Run 4 Cover”, może kiedyś „On A Train” porównywane do utworów Gnarls Barkley, będzie czymś więcej niż przeciętną „7”. „Everybody” ma chyba z nich największy potencjał. House’owy silny refren, wonderowska zwrotka, wreszcie jakieś egzotyczne zupełnie wpływy – ma to wszystko ręce i nogi. Do miana bezkolizyjnych utworów zaliczyłbym „Smoke Bubbles” i „Lights Go Down”, ale już długaśne, na siłę powyciągane, ośmiominutowe „U R On My Mind” raczej nudzi.

„Crazy Itch Radio” ugruntowuje pozycję Basement Jaxx jako zespołu, którego gdyby na siłę już ograniczać do jednej płyty, to byłoby to „Singles”. No proste, że ich „Singles” - 10/10. Nie ma w tym przesady.

Jakub Radkowski (14 września 2006)

Oceny

Jakub Radkowski: 7/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Kuba Ambrożewski: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Maciej Maćkowski: 5/10
Średnia z 12 ocen: 6,16/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także